Świat, w którym żyję na co dzień nie zawsze jest łaskawy. Są różne przeszkody. Ludzie, którzy nie zawsze dobrze życzą, wrogowie i pochlebcy, ale są i przyjaciele, rodzina, koledzy.Jednak jest to tylko kurtyna pomiędzy tym, co dzieje się w środku mnie, czyli moim własnym światem, a tym, który dzielę z ludźmi z całej kuli ziemskiej.
Przychodzą dni, kiedy wyłączam się z szarej rzeczywistości i wchodzę w stan logowania na inne życie. Jest ono idealne, ale niestety tylko wyobrażone i nikt nie może do niego wejść, oprócz ludzi z dobrym sercem, którym jeszcze coś się chce. Ten świat to mój azyl- nie ma tu żadnych przepisów, regulaminów, kodeksów, po prostu nie są potrzebne. Nikomu nie przychodzi do głowy dewastować miejsca, w których zazwyczaj przebywamy. Ludzie będący głównymi bohaterami moich myśli nigdy nie wiedzą, że uczestniczą w czymś takim, bo zależy tylko ode mnie. [...].
/ Bartosz- Mój a inne światy /
***
[...] Z mamą było coraz gorzej... z początku bolał ją brzuch, nie chciała jeść. W końcu zdecydowała się pójść do lekarza. Diagnoza okazała się groźna: torbiele na jajnikach. Miała kilka poważnych operacji, ale lekarze nie wycięli wszystkiego. Po kilku miesiącach dowiedzieliśmy się, że mama jest chora na raka. Teraz liczyła się tylko ona. Serie chemii, codziennie po kilka tabletek, żeby nie było przerzutów.Wiele nocy wtedy było bezsennych, no bo jak tutaj spać? W szkole też mi się nie układało, bo nie miałam z kim porozmawiać o problemach. Wszystko się psuło, komplikowało. Postanowiłam powiedzieć o wszystkim tacie, którego nie widziałam od lat. Trudno, teraz na nic się nie oglądałam. Postanowiłam walczyć o życie mamy i nas.[...]
[...] Mój dom, choć już bez mamy, stał się mi bliski i ciepły, ale to zależało od nas i od tego, czy potrafimy w nim żyć bez tej ukochanej osoby. Ciężko mi było napisać tę historię, bo nie mogłam pohamować płaczu, ale byłam to winna mamie i sobie samej.
Kinga- /Jest takie miejsce /
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz